Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jeszcze więcej przemyśleń: @TomaszHondo
Końcówka maja to dobra okazja, by odświeżyć nasze średnioterminowe rozważania na temat sytuacji na GPW.
Pretekstem do tego jest choćby fakt, że maj to już 32. miesiąc hossy na polskiej giełdzie (przy założeniu, że hossę rozumiemy klasycznie, jako okres od ostatniego spadku WIG o co najmniej 20 procent). Przypomnijmy, że wg danych miesięcznych punktem, z którego wystartowała hossa, był wrzesień 2022, czyli punkt kulminacyjny obaw przed inflacją, skutkami podwyżek stóp oraz konsekwencjami geopolitycznymi inwazji Rosji na Ukrainę.
Obecna hossa jest dłuższa niż jakakolwiek inna fala wzrostowa z ostatnich kilkunastu lat - te kończyły się bowiem po 19-27 miesiącach. Jest też dłuższa niż niemal każda hossa z ostatnich 30 lat, z wyjątkiem jednej - wielkiej hossy z lat 2002-2007, która trwała aż 69 miesięcy.
Ceną za najdłuższy od 2007 roku czas trwania obecnej hossy jest silne techniczne wykupienie. Gdyby ostatnia sesja maja zakończyła się na poziomie takim, jak w momencie pisania tego komentarza, to wskaźnik RSI w wersji opartej na danych miesięcznych wyniósłby ok. 75,6 pkt. - więcej niż na jakimkolwiek szczycie koniunktury z ostatnich kilkunastu lat i zarazem najwyżej od 2007 roku.
Na to wszystko nakładają się, wymagające przysłowiowego odkurzenia, rozważania dotyczące tzw. cyklu Kitchina. Koncepcja ta jest z jednej strony dość kontrowersyjna, a z drugiej - już nie raz trendy na GPW ładnie wpisywały się w wyznaczone przez nią fazy.
Przypomnijmy, że mniej więcej od przełomu roku cykl Kitchina jest teoretycznie w fazie spadkowej. W ostatnich parunastu miesiącach zachowanie WIG-u w rzeczywistości trochę "rozjechało się" względem tej koncepcji, bo najpierw indeks ustanowił szczyt niejako za wcześnie (maj-czerwiec 2024), by potem od listopada gwałtownie wznowić zwyżkę. Teoretycznie cykl Kitchina ma jeszcze jednak czas, by "obronić swój honor", bo modelowo dołek fazy spadkowej wyznaczyć można dopiero na drugą połowę 2026.
Ogólnie można przyjąć, że wejście cyklu w fazę spadkową niemal zawsze w historii GPW przynosiło w ostatecznym rozrachunku negatywne skutki, choć niekoniecznie od razu. Wyjątkiem była - ponownie pojawiająca się w naszych rozważaniach - wielka hossa z lat 2002-2007, kiedy jedną z faz spadkowych udało się zupełnie zignorować (za to kolejna, w 2008 roku, okazała się dramatyczna, niejako nadrabiając wcześniejsze "zaległości").
Jak to wszystko podsumować? Ewidentnie pod wieloma względami - czas trwania, techniczne wykupienie, cykl Kitchina - obecna fala hossy na GPW jest bardzo mocno zaawansowana na tle niemal wszystkich historycznych rynków byka z ostatnich trzech dekad. Z wyjątkiem wielkiej hossy 2002-2007, która jak dotąd stanowiła niedościgniony wzór dla giełdowych byków.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
