Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Po dramatycznym tąpnięciu sprowokowanym przez "Dzień Wyzwolenia" prezydenta Trumpa na początku kwietnia, a następnie równie gwałtownym odreagowaniu, indeks S&P 500 znalazł się nieopodal często przywoływanej na Wall Street 200-sesyjnej średniej kroczącej (200-DMA). W myśl popularnej reguły technicznej ten prosty wskaźnik oddziela trend spadkowy od wzrostowego - dlatego tak ważny byłby powrót indeksu powyżej tej popularnej średniej.

Sława 200-sesyjnej średniej wynika zapewne z tego, że przestrzeganie płynących z niej sygnałów pozwoliłoby ustrzec kapitał w najbardziej dramatycznych bessach, takich jak ta w 2008 roku - wtedy amerykański benchmark przebywał poniżej 200-DMA nieprzerwanie od stycznia 2008 do maja 2009.
Ale na giełdzie nie ma narzędzi perfekcyjnych i nieomylnych. Ceną za ochronę kapitału w trakcie najbardziej gwałtownych trendów spadkowych są pojawiające się co jakiś czas tzw. fałszywe (wprowadzające w błąd) sygnały. Na poniższym wykresie pokazujemy jeden z takich przykładów, z przełomu lat 2015/16 - wtedy S&P 500 oscylował wokół średniej, zamiast definitywnie zmienić kierunek po pierwszym w całej serii powrocie powyżej 200-DMA.

W podręcznikach analizy technicznej spotkać można sugestie, by na 200-sesyjną średnią nakładać pewien filtr, to znaczy decyzje o kupnie akcji odkładać do momentu, aż indeks znajdzie się "X" procent (np. 1-2%) powyżej 200-DMA, zaś decyzje o sprzedaży odraczać do momentu, gdy indeks zejdzie "Y" procent poniżej średniej. Takie podejście pozwoli ustrzec się przed huśtawką notowań wokół średniej, choć też nie jest pozbawione wad (np. później dołącza się do trendu wzrostowego).
200-sesyjna średnia ruchoma może być też podstawą do obliczenia prostego oscylatora technicznego (pokazującego odchylenie S&P 500 od średniej), który darzymy pewnym sentymentem ze względu na ciekawe historyczne sygnały. W kwietniu taki oscylator runął do względnie niskiego poziomu (sygnalizującego mocne schłodzenie), po czym odbił w górę. Przekroczenie granicy zero byłoby dalszym sygnałem poprawy sytuacji.

Reasumując, 200-sesyjna średnia, nieopodal której znalazł się S&P 500 po odreagowaniu w ostatnich tygodniach, nie jest żadnym "magicznym" i nieomylnym narzędziem, ale zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby indeks powrót powyżej tego wskaźnika miał już za sobą.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
