Większość ekonomistów spodziewa się, że Fed nie podejmie jeszcze tym razem decyzji o ograniczeniu skupu aktywów. W tle korekta spadkowa weszła być może w kulminacyjną fazę.
18 grudnia to dzień, na który inwestorzy i traderzy na świecie czekają w napięciu. Wieczorem poznamy decyzje amerykańskich władz monetarnych (FOMC). Znów ważą się losy polityki luzowania ilościowego (QE).
Temat nie jest oczywiście nowy i powraca co rusz niczym bumerang, a komentatorzy narzekają, że coraz trudniej zrozumieć, co mają na myśli decydenci z Benem Bernanke (a już niedługo Janet Yellen) na czele. W czerwcu Bernanke przestraszył rynki, mówiąc o możliwości ograniczenia skupu aktywów już w tym roku, a we wrześniu dla odmiany FOMC ku zaskoczeniu wielu wstrzymał się z takimi decyzjami.
Jak będzie tym razem? Większość ekonomistów spodziewa się, że i tym razem nie zapadną kluczowe decyzje, choć owa większość stopniowo topnieje (odsetek ekonomistów spodziewających się przycięcia QE urósł z 17% miesiąc temu do 34% według ankiety Bloomberga). Czyli tym razem jeśli Fed ma zaskoczyć, to w odróżnieniu od września, będzie to zaskoczenie negatywne. To z kolei oznacza, że istnieje ryzyko nerwowej reakcji rynków. Taka reakcja sprzyjałaby kontynuacji korekty na Wall Street i na GPW.
Warto przygotować się mentalnie do takiego ewentualnego scenariusza. W przypadku czerwcowej nerwowej reakcji rynków proponowaliśmy wyważone, spokojne podejście do sprawy. Argumentowaliśmy, że nawet jeśli Fed zacznie ograniczać QE, to operacja ta będzie przebiegać stopniowo. Zarówno wtedy, jak i obecnie nie ma mowy o powtórce scenariusza japońskiego z 2006 roku, kiedy dość gwałtownie wycofano się z trwającej ponad 4 lata polityki luzowania ilościowego, co wywołało silny wstrząs na rynkach (maj-czerwiec 2006). Nawet wówczas jednak rynki w końcu się otrząsnęły i hossa trwała jeszcze przez rok.
To co jest obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem w przypadku amerykańskiego QE, to rozłożona na wiele miesięcy redukcja zakupów aktywów. Trzeba pamiętać, że mimo tej redukcji bilans Fedu nadal będzie się powiększał. Pieniędzy będzie cały czas przybywać, zmaleje jedynie tempo tego przyrostu. Dopiero kiedy QE dobiegnie końca Fed zacznie się zastanawiać nad odwróceniem QE, czyli ściąganiem nadwyżki płynności z rynku.
Rys. Suma bilansowa Rezerwy Federalnej (mld USD) – o krok od 4 bilionów
Na krótką metę ewentualna nerwowa reakcja rynków może okazać się dobrą okazją do tego, by korekta spadkowa na GPW osiągnęła punkt kulminacyjny, po którym sytuacja zaczęłaby się normalizować. Możliwy jest też scenariusz, w którym Fed znów odroczy bolesne decyzje, co pozwoliłoby na jeszcze szybsze zakończenie korekty. Warto wspomnieć, że już po wtorkowej sesji popularny wskaźnik techniczny RSI dla polskiego rynku akcji znalazł się w strefie wyprzedania, sygnalizując szanse na udeptanie dna korekty w najbliższym czasie.
Reasumując, dopuszczamy możliwość zdynamizowania korekty spadkowej w przypadku, jeżeli Fed sprawi niemiłą niespodziankę. Jeśli z kolei popłyną uspokajające informacje, nie wykluczamy nieco lepszego zakończenia roku. W obu przypadkach trzymamy się jednocześnie założenia, że po zakończeniu korekty indeksy zaczną stopniowo powracać ku szczytom hossy.
Zachęcamy do zapisania się na NEWSLETTER. Wyłącznie dla subskrybentów: comiesięczny przegląd strategii inwestycyjnych.
Zapraszamy też do dyskusji.
