Cztery miesiące później, czyli S&P 500 nadal na ścieżce z końcówki lat 90. | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Cztery miesiące później, czyli S&P 500 nadal na ścieżce z końcówki lat 90.

Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jeszcze więcej przemyśleń: @TomaszHondo

Mijają cztery miesiące od momentu, w którym amerykański indeks S&P 500 pokonał szczyt sprzed tąpnięcia będącego reakcją na cła Trumpa. Właśnie te cztery miesiące temu wzięliśmy pod lupę najbardziej podobne historyczne przypadki, w których indeks najpierw zaliczył niemal identyczną przecenę, a później w bardzo zbliżonym tempie wspiął się ponownie na szczyt.

Tamte nasze porównania okazały się jak najbardziej trafną wskazówką co do kontynuacji wspinaczki amerykańskiego benchmarku w kolejnych miesiącach. Z obu wyodrębnionych przez nas historycznych przypadków teraz uwaga koncentruje się głównie na pierwszym z nich, tym z końcówki lat 90. Mimo upływu czasu, S&P 500 zachowuje się ciągle niemal dokładnie tak samo, jak gdyby ponownie wychodził z dołka z 1998 roku, do którego wpędził go tzw. kryzys rosyjski i związany z tym upadek potężnie zalewarowanego funduszu hedgingowego LTCM (na rynku musiał interweniować nawet Fed).

Rys1

 

Chociaż oczywiście tegoroczne, wiosenne tąpnięcie było wywołane przez zgoła inne okoliczności, to powyższy wykres przywołujemy przede wszystkim w celu zobrazowania kilku przemyśleń o bardziej ogólnym charakterze.

Z jednej strony nie ma wątpliwości co do tego, że - podobnie jak właśnie w końcówce lat 90. - amerykańskie akcje (a przynajmniej cechujący się coraz wyższą koncentracją indeks S&P 500) są szczodrze wyceniane na rynku. Przykładowo, wskaźnik cena/zysk w wersji noblisty, prof. Roberta Shillera, po raz pierwszy właśnie od tamtych czasów przekracza w październiku poziom 40.

Rys2

P/E Shillera porównuje wartość indeksu S&P 500 z zyskami spółek uśrednionymi za ostatnie 10 lat i skorygowanymi o inflację. Wartość za październik to na razie nasz własny szacunek.

Z drugiej strony, pokazana na wstępie analogia z końcówką lat 90. pokazuje, że mimo obaw związanych z poziomem wycen, hossa może potencjalnie potrwać jeszcze dłużej niż mogłoby się wydawać, a przysłowiowe "złapanie" giełdowego szczytu może nie być prostym zadaniem. Oczywiście wygórowane wyceny mogą, tak jak wtedy, przynieść w ostatecznym rozrachunku bolesne konsekwencje, ale ten moment niekoniecznie musi być przecież bardzo bliski.


Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.

tomasz.hondo@qtfi.pl
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

Najwyższą stopę zwrotu w 2026 roku przyniesie:

Wybory